Ostatni pomysł- na prawdziwe wielkanocne PISANKI. Takie, na których poemat ( krótki) można umieścić, a i fragment noweli da radę. Ze względu na stopniowo polepszającą się aurę za oknem myślałam że dzisiejszy post będzie kolorowym triumfem wiosny, ale najwyraźniej symbolizuje jej równie kolorową porażkę;). Podobnie jak moje wczorajsze wyjście z domu- zmamiona słońcem narzuciłam wiosenną kurteczkę i gdy wróciłam do domu po 7h biegania po mieście ( m.in w poszukiwaniu idealnego syfonu) miałam pierwszy raz w życiu skostniałe pośladki. Nie mogłam wyjść ze zdumienia, o siadaniu nie wspominając. Na szczęście bieganina nie poszła na marne i po raz kolejny zostałam samozwańczą królową wyprzedaży.
Pozostawiając temat czterech liter i %: do wykonania tablicowych pisanek skłoniła mnie zawartość magazynku z farbami. Oprócz standardowych bieli, szarości i czerni znalazła się tam także puszka farby tablicowej. Co prawda z racji koloru miałam ją wykorzystać na Walentynki, ale....
Gdyby ktoś się teraz zastanawiał- ale jak to? przecież tablicówka jest czarna- spieszę donieść, że Benjamin Moore posiada w ofercie farby tablicowe w każdym kolorze tęczy ( można sobie wybrać kolor z mieszalnika). Zatem nie jest problemem tablica w kolorze białym, limonkowo żółtym, szaro- błękitnym, pudrowo- różowym, kamienno- szarym...w każdym.
Zaczynamy!
Farba bardzo dobrze kryje, więc wystarczyła jedna warstwa. W odróżnieniu od innych tablicówek z którymi miałam styczność jest całkowicie matowa, czyli idealnie nadaje się na nierówną ścianę.
Lub jajko. które niespecjalnie wyszło kurze;)
Po 3 dniach farba całkowicie się utwardza i można zacząć pisankowanie:
|
ćeska kredićka;) |
A później już tylko czysta ( prawie ) zabawa. Podobnie jak w przypadku poprzednich stylizacji, wykorzystałam naczynie- podstawkę zrobioną z malowanej wytłoczki i " gniazdka" z suszonego siana. W połączeniu z intensywną czerwienią skorupek taki zestaw sprawdza się idealnie. Nic więcej nie trzeba.
Mam nadzieję że spośród przygotowanych propozycji znalazło się coś, co przypadło Wam do gustu i zainspirowało do przygotowania innych niż zawsze pisanek.
Albo przynajmniej mieliście przy oglądaniu tak samo dobrą zabawę, jak ja przy ich przygotowywaniu ;).
Życzę Wam kilku spokojnych, pełnych relaksu dni. Na wypasie.
PS. Jełopę jestę, czyli dopiero po tygodniu zorientowałam się że na zdjęciach wpisałam adres do nie swojego bloga. Nie mam pojęcia o czym jest wymieniony blog, ale internetowe tłumaczenie jednego z artykułów sprawiło że poczułam, że to nie może być przypadek:
" Producent sandały gumowe cienką okrągłym kształcie. Jeśli jak owoce, może być złożone z resztą obrazu w arbuza wyświetlaczu dwuwymiarowej. Co robić dalej? By kapcie gumowe został przecięty na pół. Bez cięcia ponownie i dopiero wtedy podać parę klapki japonki, sandały są uroczy i zabawny. To nie tylko bawić, bo sandały wykonane obecnie rozprzestrzenia się wszędzie, nawet podeszła do różnych krajów. Nie tylko sandały modele arbuz, czyni różne modele słodkie sandały, jaki kiedykolwiek powstał. Przynajmniej to ulubiony model arbuz pantofle, sandały z postaci pary delfinów, krąg podzielony na dwa, maseczki do Splitu, i tak dalej."