Podmiana fug, czyli drobne niuanse kolorystyczne ;))).
Naprawdę nie wiem, jak to sie dzieje, że tylko u siebie mam takie problemy z decyzjami- w innych projektach od razu wszystkie klocki wskakują na swoje miejsca, wizja od razu jest klarowna. Wybierać coś dla siebie = pracować z najgorszym wrogiem. Hmmm...
Niby mała rzecz, a może zepsuc cały efekt. Wybierając podłogę miałąm cały czas w głowie wizję jednolitej białej powierzchni, najlepiej- żywicznej wylewki.
Ze względu na koszt, przeciwskazania techniczne oraz inne okoliczności przyrody zdecydowałam się na płytki w formacie drewna , ale dalej chciałam uzyskać wrażnie jednolitej płaszczyzny. Tylko jak już te cholerne 60 metrów ułożyłam i się na nie napatrzyłam, jak Tata zafugował fragment na jasno to mi to jakoś....
Nie pasuje. Czeka nas zatem wymiana położonych fug i zakup nowej.
Ciężko jest mi się pogodzić z tym, że ze względu na piiiiiiiiiiiii robotę z której niewiele mam oprócz stresu, muszę odpuścić pracę na budowie. Co prawda oddałam remont w dobre rece- ba, najlepsze - ale strasznie mi smutno i łyso patrzeć, jak coś powstaje beze mnie. Mam nadzieję że jeszcze miesiąc i będę mogła znów sobie zrobic przerwę od realnego życia, akurat na malowanie i skręcanie mebli;)
Wszystkich mieszkańców Włoch i kololic bliższych, dalszych oraz najdalszych zapraszam na drugą edycję RE:kultywacji!
Można się wymieniać, brać, dawać, kupować, sprzedawać, obłowić albo nie- dobra zabawa gwarantowana;)
Pod białym namiocikiem uwijemy z Lofft.pl projektowe gniazdo z bezpłatnymi wnętrzarskimi poradami.
Wielkimi krokami zbliżają się WYPRZEDAZE.
Okazje.
Okazyjki.
Doskonały czas na wydawanie pieniędzy których się nie ma na zupelnie zbędne przedmioty, po wyjatkowo atrakcyjnych cenach - pod warunkiem że byłyby nam potrzebne, rzecz jasna;)
Poroże łososia ( jak to okresliła moja przyjaciółka) jest kolejnym obiektem, po wcześniej licznie tu prezentowanych, którmu po prostu nie mogłam się oprzeć.
Podobnie jak słoń leżało sobie i się kurzyło na półce pewnego sklepu ewidentnie krzycząc "zabierz mnie do domu!".
Jestem czuła na wołanie o pomoc, więc zabrałam ( zdjecie wykonane w roboczym miejscu, przez co łoś/ łosoś durnie wspiera sufit) i teraz zastanawiam się jak dam radę przeżyć bez mebli, zastawy, pościeli i innych tego typu dupereli, za to z łosiem, buddą, słoniem, manekinem marynarza i plastikowym koniem Barbie.
Cóż, w ramach planowania bardziej przydatnych zakupów trafiłam na jedną, jedyną, niepowtarzalną, w moim rozmiarze, ostatnią parę:
W związku z czym naprawdę będziemy jeść na liściach łopianu i przykrywać się mchem w chłodniejsze noce.
Zapraszam do przeczytania poświeconego wyprzedażom artykułu na majaka.natemat.pl