Hot&cold
Jak już wpadnę w szał porządków, to ( oprócz kilkudziesięciu rzeczy które akurat się napatoczyły, np: ciekawy artykuł w gazecie sprzed dwóch lat którą właśnie wyciągnęłam spod kanapy, zapomnianego albumu ze zdjęciami, nieskończonej sukienki dla lalki, zepsutej bombki choinkowej, stelaża IDEALNEGO pod tą lampę co ją miałam zrobić i...) nic mnie nie zatrzyma.
Po oknach przyszedł czas na odgruzowanie lodówki, która mimo że na czas remontu została owinięta, opakowana i opatulona złapała niesamowitą ilość kurzu. Dostało jej się nawet z pędzla i mycie zajęło pół dnia.
Mam co do niej przyszłościowe plany- jest minimalnie używana co na wnętrze nie wpłynęło, natomiast zewnętrze ucierpiało podczas transportu. Być może dostanie kolor, np:
Lub napis
kusi motyw z obrazu Bronzino, który przewijał się już jako opcja fresku, wrzutu na szafie lub zagłówka łóżka
...albo zostanie biała.
Lodówkę dostałam od moich przyjaciół- projektantów ( przy okazji, zajrzyjcie na ich stronę ).Całuję Tandem po dłoniach, stopach i wszędzie gdzie tylko chcą, bo zaoszczędzone na jej kupnie banknoty pofruneły w kierunku płyty indukcyjnej. Podobne podziękowania ślę ku pracowni Lofft, od której dostałam na urodziny listwy z metra (dużo metrów listew).
Płyta jaka jest każdy widzi, moja akurat taka: