Czas start!
Co prawda do Gwiazdki jeszcze ponad miesiąc, ale w związku z urlopem od życia codziennego postanowiłam w tym roku celebrować świąteczne przygotowania metodą na pięciolatka- czyli z rozdziawioną ze szczęścia paszczą;) . Przez ostatnie lata zdarzało mi się w Wigilię kończyć ostatnie projekty, a w pierwszy dzień świąt zaczynać kolejne więc tym razem powiedziałam gromkie i stanowcze NIE- już nie będzie dzielenia się opłatkiem z gmailem. W pierwszym porywie odbudowywania tradycji chciałam nawet zacząć uczęszczać na rekolekcje adwentowe( czy jak to się tam nazywa z tymi świeczkami, którymi oblewało się kolegów) i odnaleźć radochę z wracania wieczorami w kurtce uwalonej woskiem po łokcie, ale na szczęście idea wypaliła się szybko.
Ciasto na pierniki pyrka i dojrzewa, rytualne porządki odwalę na start póki jeszcze jestem mobilna, a na moment gdy stracę nieco ową mobilność uzupełniam kolekcję pomysłów na dekoracje. Póki co, mam zamiar wykonać wszystkie ozdobyi ( przynajmniej częściowo) prezenty samodzielnie, w ramach zrównoważonego świętowania. Zapowiadają się skromne i minimalistyczne, by nie powiedzieć- biedne święta;)
Poniżej kilka wygrzebanych z czeluści netowych pomysłów na kalendarze adwentowe w wersji hand-made, dużo więcej patentów znajdziecie na profilu MAJOLIKI. Polubić nie zaszkodzi;)