Ładnie?
Miało być biało, ale z czarną ścianą.
Nowocześnie, ale retro.
Pusto ale z bibelotami.
Prosto ale krzywo.
Miało nie być- krzykliwie nowocześnie i zatęchle starodawnie.
Zimno i duszno.
Ślisko i ciężko.
Hasło przewodnie- No Name. Mieszadło, mydło i powidło- ale w klamrach.
Bardzo zależy mi na tym, by mój dom był odbiciem, dopełnieniem tego jakim jestem człowiekiem a równocześnie- nie zmuszał do stania w miejscu, stymulował i zmieniał się równocześnie ze mną. Obrastam powoli w pomysły, przedmioty, kolory i materiały- i to wnętrze powinno na te zmiany reagować.Kiedyś wizja wprowadzenia się do ,,nieskończonego" domu napawała mnie przerażeniem, prawdopodobnie udzieliło mi się to przez mój zawód, gdzie opcja ,,full wypas w dwa miechy" to norma. Wszyscy chcą wprowadzać się do renderów z zaprogramowaną zupą i bukietem kwiatów. Ja dziękuję- wolę żyć dwa lata bez stołu, niż kupić koszmarek który do końca życia będzie mi odbierał apetyt. Spotkać wreszcie ten jedyny, przeżyć spełnienie, ekstazę estetyczną;)- to jest to!
Z pewników- jasna, najlepiej biała podłoga. Najbardziej podobała mi się opcja wylewki pomalowanej białą farbą basenową, niestety przepadła z kretesem ze względów praktycznych ( wymaga odmalowywania niemal co rok). Musiałam zatem poszukać innego rozwiązania- ale to pieśń przyszłości,temat rzeka.
Białe ściany, z opcją przemalowywania w zależności od nastroju. Zero fakturek, tapet, ceglane elementy w zupełności wystarczą za ozdobę.Tanie, pomysłowe rozwiązania. Kombinowanie.Częste wizyty w składach budowlanych i na śmietnikach. Meble które coś dla mnie znaczą- albo którym łatwo będzie mi nadać znaczenie, spersonifikować. Dużo miejsca na to, co się wydarzy w przyszłości.
Brzmi enigmatycznie, ale bedzie dobrze, zobaczycie;)
Kilka wnętrz o których ciężko powiedzieć by były bezpośrednią inspiracją- ale zatrzymały mój wzrok na dłużej.To strasznie stare zdobycze, z czasów gdy nie planowałam podawać ich dalej więc są bez opisów.