JEST PODŁOGA!
Data dodania: 2012-03-06
To znaczy pół, ale dla mnie to krok milowy.Przy okazji trafiła sie mała rocznica ( odpukać), setna częśc dziennika budowlanego, więc:
Sto lat, sto lat,
układa płytki nam!
Z okazji setnego wydania Dziennika Budowy chciałabym życzyć sobie, by następny miesiąc był ostatnim poświęconym na prace typowo rozpierduchowe. Życzyłabym sobie również, by najbliższe Święta Jajeczne były ostatnimi spędzonymi w starym mieszkaniu, a każde kolejne rozgrywały się na nowej podłodze. Korzystając z okazji pogratuluję też sobie uporu dzięki któremu mimo 5 etatów, ciągłego braku kasy, kilku gryp oraz wielu innych przeciwieństw losu udało mi się ułożyć ponad pół podłogi i wyszło to zadziwiając dobrze!
Szanowna Komisja w postaci moich budowlanych Guru w weekend orzekła że podłoga jest położona git malina i żaden fachowiec ( oprócz nich, rzecz jasna ) nie zrobiłby tego lepiej. Spuchłam z dumy o co najmniej +100cm w obwodach, bo lepszych od A+M nie znam w całym wszechświecie.
Oczywiście zdarzyło mi się parę totalnych szmat, a największa na samym środku podłogi i do dziś zastanawiam się czy tamtego dnia gdy kładłam tą właśnie płytkę byłam poczytalna i sprawna umysłowo, ale werdykt zapadł, podsumowany jednym niezbyt cenzuralnym określeniem. W tłumaczeniu: jest nad wyraz poprawnie.
O matkoboskoczęstochoskoprzenajświętsza, ulżyło mi. Teraz odpuszczam zlecenia, nie rozdrabniam się na byle pierdoły żeby uciułać na kredyt, lecę z drugą połową. Z zapałem i nadzieją na przyszłość, bo chyba za jedną zaległą ratę mnie nie zamkną?
Na razie lekko uchylam rąbka tajemnicy:
Całą spódnicę zadrę jutro;), jest sporo sprzątania i czyszczenia fug, na razie odkopałam tylko fragment do tego zdjęcia.
PS. Mam deadline do końca kwietnia. Choćby się waliło, paliło i dyndało muszę przeprowadzić się przed majówką, nawet na goły beton i bez oświetlenia. Już wiem, po co te wszystkie latarnie kupowałam;)