Gotowe!
Ledwo ochłonęłam z szoku powyborczego, a tu taki NEWS; los ewidentnie nie szczędzi mi wzruszeń. Nagle, znienacka, do apartmą przyjechały tadam, tadam, klamki!!!
Jak do tego doszło? Otóż, po ośmiu miesiącach z dużym nakładem, specjaliści z Roko wykoncypowali, że skoro kolejne klamki nie pasują do szyldów to może trzeba wymienić szyldy.
A-HA.
Projekt jest jakby skończony i choć brakuje jeszcze wyposażenia wolnostojącego, to wszystkie stałe elementy już są. Zapraszam w związku z tym na jeden z ostatnich spacerów po apartamencie i przy okazji przepraszam za te dziwne kropki. Przygotowywałam zdjęcia w momencie w którym ostrość wzroku po operacji była sprawą, delikatnie mówiąc, względną i nie mam pojęcia, jak je zrobiłam.
Bo Wy też widzicie te kropki, PRAWDA?
PS. Jeśli chcecie się dowiedzieć gdzie lepiej nie zamawiać wyposażenia, zerknijcie do poprzedniego posta; chyba że prowadzicie tzw. dom otwarty i takie pierdoły jak zamykające się drzwi nie są dla Was istotne. Kolejne zdania aż się cisną spod opuszków, ale postanowiłam być naprawdę miłą osobą i nic więcej nie napiszę.
PS2. Choć pewności nie mam, bo klawiatura swędzi;)
PS3. Wszystkie wpisy dotyczące tego projektu znajdziecie pod linkiem APARTAMENT